Słowacja - Tatry Zachodnie/Tatry Niskie (16.06-19.06.2022)



Miała być Słowenia a wyszła Słowacja. W sumie brzmi prawie tak samo.

     Dzień I (Czwartek)

Wyjazd z Polski 5:30 (prawie odleciało nam na autostradzie  koło ... -  takie dosłownie i w przenośni "niedociągnięcie" pracowników warsztatu wulkanizacyjnego podczas wymiany opon ;-)

Zadowoleni "w całości" dojeżdżamy do miejsca parkingowego i ok 9:30 ruszamy na szlak!
Zestaw: Aga, Tomek, Marta i Mirek
Pogoda optymalna - lekkie chmurki, temperatura ok 25stopni

Cel:  Siwy Wierch  1805 m n.p.m

Zaczęło się dobrze .... ok 1km po asfalcie ale w pięknych widokach - potem szlak skręcił w lewo i weszliśmy do pięknego tatrzańskiego lasu. Od razu zrobiło dość bystro pod górę -  skutecznie aż do momentu gdy..... na ścieżce zobaczyliśmy grupę stojących "młodych rodaków", którzy po dojściu do nich oświadczyli nam, " ze na nas czekają... "" ???"  - co niezmiernie nas zaskoczyło .

Po krótkiej rozmowie ustalamy powód "oczekiwania na nas" jakim był "Mały niedźwiadek" z towarzszącą "Mamą niedźwiedzicą" będący w lesie w odległości ok 10-15m od nas. SZOK!!!!

Pierwszy raz kompletnie nie wiedziałam co zrobić .... nie miałam pojęcia jak się zachowam w przypadku ataku. Egoistycznie jednak pomyślałam, ze mimo wszystko jestem bezpieczna (statystycznie chodzę po górach bardzo szybko - zwłaszcza do góry - szybciej niż pewnie 80% turystów) więc mój mózg podpowiedział mi , że w razie ataku nie będę z tyłu (bo w sumie było na 10 osób) i Niedźwiedź cię nie zaatakuje....

Wspólnie podjęliśmy decyzje, ze zachowujemy się spokojnie bez zębnych ruchów, hałasów i żwawym tempem poruszamy się za szlakiem w górę (ponieważ "Misie" były poniżej nas). Wszyscy oprócz Marty, która właśnie nieświadoma sytuacji (była trochę poniżej nas) postanowiła odpocząć na przeciw Misów !!! a po nawoływaniach Mirka, żeby się ruszyła bo jest niedźwiedź - stwierdziła, ze bawi się z nią w "dziecinne zabawy" i "straszy ją misiem" . Po kolejnym upewnieniu, ze to nie jest "żart" ruszyła do góry. 

Finalnie Mama Niedźwiedzica odprowadzała nas wzrokiem do góry, postrzygła uszami i ruszyła dalej ku dołowi.. Uffff...

Jednak nie da się ukryć, ze stresik pozostał do końca wyprawy - ile jeszcze takich misiów możemy spotkać (ile ich tu jest) a jak przeczytaliśmy później - jest ich tam duuuzo! 

Potem wycieczka układała się już po myśli. Piękne widoki, nie bardzo gorąco, pusto na szlakach - na prawdę można wypocząć i przewietrzyć "mózgownicę"






       
 Cel osiągnięty:  Siwy Wierch 1805 m.n.p.m - wiadomo dlaczego nazwa - zdecydowanie "siwy" w otoczeniu reszty "zielonych.  Jest on ostatnim ku zachodowi wybitniejszym szczytem Tatr Zachodnich (czyli jak zwykle zaczynamy wszystko od końca)


Potem tylko zejście do miejsca startu. Po drodze odwiedzenie 




     Podsumowanie:

      Cel Osiągnięty - Szczyt zdobyty

Wieczorkiem dotarliśmy do docelowego miejsca zamieszkania - miejscowości Smreczany


Miejscowość piękna, zadbana, czysta, zdecydowanie przygotowana pod turystów i co jest jej zaletą u wlotu do przepięknej Żarskiej Doliny. Apartament nowy, świetnie przygotowany i z pięknym widokiem na góry (i to z łóżka). Polecam: ADEMI Apartments

Niestety wieczorem przyszła ogromna burza i musieliśmy już zostać w mieszkaniu, co chyba nie było złym rozwiązaniem bo byliśmy "padnięci". O 21:15  nasze zegarki zarejestrowały już fazę snu głębokiego

 Dzień II (piątek)

Po wieczornych opadach poranek był mglisty (tzw klimat mordoru) co zdecydowanie mi nie przeszkadzało ponieważ korzystając z dobrodziejstw możliwości pracy zdalnej wykorzystałam to i pracowałam! W tym czasie Tomek spał, oglądał filmy, zrobił zakupy i tyle... 

Po południu zjedliśmy obiad i wybraliśmy się na podbój rowerowy (ponieważ od ok 12 załączało przebijać się słońce a od 14 był już piękny, ciepły dzień - co widać na fotkach poniżej)

Cel: wypraw rowerowa do Żarskiej Doliny 
Finał:  Zdobycie rowerem szczytu Detrichovskie 1010m n.p.m i treking do Żarskiej Chaty 1298 m n.p.m.  














A teraz trekking do Żarskiej Chaty














Pokonane po Taterkach : 18km rowerm i 10km trekkingu 

Dzień III (sobota)

Tym razem eksploracja Tatr Niskich - cel wspinaczkowy.

Dolina Demianowska jest najbardziej znaną i najczęściej odwiedzaną doliną Tatr Niskich. Ma 15 km długości i stanowi główny ośrodek turystyczny w północnej części Tatr Niskich. Znajduje się pomiędzy szczytami Ďumbier (2043 m n.p.m.), Krúpova Hoľa (1927 m n.p.m.), Chopok (2024 m n.p.m.), Dereše (2003 m n.p.m.), Poľana (1889 m n.p.m.). Dolina jest częścią Parku Narodowego Tatry Niskie.

Dotarcie do samej doliny nie sprawiło nam trudności ale odnalezienie sektor wspinaczkowego już tak.
Ale dzięki temu mieliśmy okazję poeksplorować okolicę (ja nie żałuję)
























Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy "jak myśleliśmy" nasz rejon wspinaczkowy czyli Siná jednak po weryfikacji z lokalsalmi okazało się, ze jesteśmy w Repiská . Myślę, ze los zaprowadził nas w dużo piękniejsze miejsce i zaiste bardzo ciekawe wspinaczkowo (do tego z pełnym zakresem dróg od 6 do 9)

Grota robi niesamowite wrażenie .....









Ze wspinaniem jednak było średnio. Ponieważ w tym sektorze cień jest do południa a my dotarliśmy tam chwilę przed południem. Udało się cos popróbować (głowie Tomek - bo jego drogi były w cieniu) co zaowocowało 7b+ OS.
Podsumowując drogi w sektorze bardzo ładne, długie. Można znaleźć wspinanie płytowe - techniczne oraz przewieszone po klamach. Najtrudniej to jednak znaleźć topo tego rejonu ;-)
Miejsce cudowne na odpoczynek, płasko pod skałą, piękne widoki i cicho. Znajduje się w strefie z zakazem wjazdu przypuszczalnie rejon Parku Narodowego

Wieczorkiem wróciliśmy do naszego miejsca zamieszkania czyli  Smreczan. Korzystając z długiego i pięknego dnia udaliśmy się jeszcze na krótki wypad rowerkami po okolicznych terenach.













Niesamowite jest to jak wiele jest tam tras rowerowych. Wszystkie super oznaczone, technicznie nie trudne a widoki oszałamiające. 

Dzień IV

Powrót na szlak górski



























Popularne posty z tego bloga

Turcja (Kemer, Olympos) (01.03-13.03.2023)

Sycylia (San Vito Lo Capo, Katania) (04.11-13.11.2023)